Defetyk Defetyk
746
BLOG

W kwestii formalnej (na marginesie sprawy sędziego Tulei)

Defetyk Defetyk Polityka Obserwuj notkę 4

W rozgardiaszu dyskusji wokół piątkowego wystąpienia sędziego Tulei padają argumenty dotyczące terminu zawiadomienia prokuratury przez sędziego o przestępstwach popełnionych przez CBA. Przeciwnicy sędziego twierdzą, że skoro sędzia takie przestępstwa dostrzegł, to powinien donieść o tym do prokuratury jeszcze w trakcie procesu.  Jego obrońcy przekonują natomiast, że słusznie czekał aż do wydania wyroku, bo dopiero wtedy miał wiedzę o wszystkich okolicznościach sprawy.

Kto ma rację?
 
Otóż nie istnieje reguła nakazująca sędziemu czekać aż do wydania wyroku. Sam niejednokrotnie byłem świadkiem sytuacji, gdy sędziowie podejmowali decyzje o zawiadomieniu (lub nie) prokuratury jeszcze w trakcie procesu i nie widzieli w tym nic niezwykłego. Podobnie jak inni obecni na sali prawnicy.
 
Art. 303 § 2 kodeksu postępowania karnego nakazuje instytucji państwowej (w tym również sądowi), która w związku ze swą działalnością dowiedziała się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora. W orzecznictwie sądów oraz w literaturze prawniczej przyjmuje się, że obowiązek ten powstaje z chwilą, gdy u funkcjonariusza państwa (np. sędziego) powstało podejrzenie, że zostało popełnione przestępstwo. Funkcjonariusz musi przy tym posiadać dowody uzasadniające to podejrzenie i przytoczyć je w doniesieniu do prokuratury. Natomiast samo doniesienie powinno zostać złożone natychmiast po powstaniu takiego uzasadnionego podejrzenia.
 
Regułą będzie więc sytuacja, w której doniesienie jest składane jeszcze w trakcie procesu. Nie można również wykluczyć przypadków, w których zawiadomienie prokuratury będzie właściwe po wydaniu wyroku. Jednak będą one miały charakter wyjątkowy. Z publicznie dostępnych danych nic nie wskazuje, aby taki wyjątek zaistniał w procesie doktora G.

W dyskusji wokół wystąpienia sędziego Tulei  biorą udział prawnicy uważani za autorytety, którym zarysowany stan prawny powinien być znany (lub przynajmniej łatwy do sprawdzenia). Mimo to niektórzy z nich twardo bronią racji sędziego, bez wskazywania dlaczego ich zdaniem proces doktora G. jest wyjątkowy. Wygląda więc na to, że przyznanie jednej ze stron racji w politycznym sporze jest dla nich ważniejsze od zwykłej zawodowej rzetelności. W sumie niby nic w tym niezwykłego, ale jednak trochę to smutne, że również wybitne umysły nie są odporne na nienawiść.

Defetyk
O mnie Defetyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka